„Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?”

„Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?”

Szukanie własnego stylu, indywidualności i oryginalności vs potrzeba podążania za obowiązującą modą.

Źródło: https://unsplash.com/photos/washV-MnHRA

W swojej pracy od wielu lat spotykam się z młodymi ludźmi, zarówno indywidualnie jak i grupowo. Zawsze staram się zapamiętać ich imiona, nawet jeśli jest to zespół liczący kilkadziesiąt osób.

Oczywiste jest, że nie ma dwóch identycznych osób, dlatego też, dobra koncentracja, skupienie się na szczegółach wyglądu czy elemencie ubioru, bardzo pomagają przy dopasowaniu imion do konkretnego człowieka, szczególnie w sytuacji gdy mamy do czynienia z jednorodną wiekowo grupą.

Coś się jednak zadziało z moją efektywnością w tym zakresie. Był taki moment, w którym zaczęłam się zastanawiać, dlaczego moje metody, które tak dobrze się sprawdzały, zaczęły z każdym rokiem zawodzić. Może gorsza pamięć, osłabienie koncentracji, brak cierpliwości. Różne pomysły przychodziły mi do głowy. Nadal nie wykluczam, że niektóre z nich mogą być przyczyną moich problemów kojarzenia imienia z osobą.

Nurtuje mnie jednak jeszcze jedna myśl. Uderzające podobieństwo w wyglądzie zewnętrznym u znacznej części młodych ludzi. To nie jest nic nowego, nie odkryłam żadnej nieznanej wcześniej prawidłowości. Zawsze okres młodzieńczy generuje potrzebę przynależności do grupy a co za tym idzie również zewnętrznego upodabniania się. Nie ma w tym zjawisku niczego nieprawidłowego. Niepokój pojawia się wówczas, gdy nieświadomie poddamy się pewnemu paradoksowi, sprzeczności obecnej między innymi w mediach społecznościowych.

Z jednej strony promowana jest indywidualność, samoakceptacja, życie w zgodzie ze sobą, wsłuchiwanie się w swoje potrzeby a z drugiej obsesja piękna, dążenie do perfekcyjnego wyglądu, idealnych kształtów i proporcji. Bezkrytyczne upodabnianie się do obowiązującego kanonu.

Wielu młodych ludzi, szczególnie kobiety, może wpaść w pułapkę tego trudnego do odparcia nacisku. Wszechobecny etos piękna nie ułatwia młodemu człowiekowi budowania swojego poczucia wartości, akceptacji niedoskonałości, tolerancji inności i odmienności.

 

Co z tym wyglądem. Czy jest aż tak ważny dla budowania pozytywnej samooceny? 

„Nie jest moją odpowiedzialnością być piękną. Nie żyję w tym celu. Moja egzystencja nie polega na tym, jak bardzo atrakcyjną mnie widzisz.” Warsan Shire

Źródło: https://unsplash.com/photos/n5oAiYrQ0JY

Wygląd jest nieodłącznym i bardzo ważnym elementem samooceny. Tak, wiem, że to ogólnie powtarzany frazes ale trudno się z nim nie zgodzić i ja absolutnie nie zamierzam na ten temat polemizować. Jednak spotykając się z osobami, dla których cały świat kręci się wokół zbyt małych ust, zmarszczek, wiotczejących mięśni, dużego nosa czy odstających uszu, zdecydowałam się na kilka refleksji odnośnie kontrowersyjnego tematu, jakim jest „poprawianie” wyglądu i urody, zabiegami mocno ingerującymi w naszą biologię. Pragnę zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko medycynie estetycznej czy zabiegom u kosmetologa. Mój sprzeciw pojawia się dopiero wówczas, gdy potrzeba poprawiania wyglądu staje się obsesją i prowadzi do uzależnienia od różnorodnych zabiegów a każda przeszkoda w realizacji pomysłu o kolejnej ingerencji chirurgicznej wzbudza złość, frustrację i spadek nastroju.

Człowiek przejawia naturalną potrzebę by czuć się atrakcyjnym, wiele psychologicznych badań potwierdza, że chętniej patrzymy na ludzi „ładnych”, przypisujemy im znacznie więcej pozytywnych cech niż osobom odbieranym jako mniej urodziwe. Oczywiście ideały urody zależne są od wielu czynników, zarówno społecznych jak i kulturowych. Zmieniają się na przestrzeni lat, podlegają modyfikacjom pod wpływem trendów zachodzących w świecie mody i kultury.

Źródło: https://unsplash.com/photos/lmUhiSjynkE

Mam w sobie wiarę, że promowanie zdrowego trybu życia, dbanie o swoje ciało poprzez przemyślaną dietę, aktywność fizyczną, ćwiczenie uważności, zdrowe zabiegi kosmetyczne z użyciem prawidłowo dobranych do naszych potrzeb kosmetyków, może stać się przyjaznym człowiekowi sposobem na zachowanie zdrowia i urody. Profilaktyka, zwiększanie samoświadomości, regularna dbałość o zdrowie emocjonalne przekładają się w prosty sposób na naszą kondycję psychofizyczną.

Młodzi ludzie przejawiają skłonność do redukowania oceny swojej wartości do fizyczności i cielesności. Na tym etapie trudno jest im przyjąć i zaakceptować fakt, że wygląd jest czymś bardzo ulotnym, toteż budowanie na nim pozytywnej samooceny może okazać się zgubne. Dojrzałość moglibyśmy tutaj potraktować jako zdolność zobaczenia własnej wartości w szerszej perspektywie, bez obsesyjnego skupiania się jedynie na atrakcyjności fizycznej. Niestety nie każdy tą dojrzałość osiągnie. Szalenie istotne w budowaniu samooceny mają rodzice, przekaz jaki jest dostarczany dziecku przez najbliższe osoby, wartości i priorytety przekazywane przez dom rodzinny, grupa rówieśnicza no i oczywiście przez wszechobecne media.

Trzeba mieć dużo odwagi i dobre zdanie o sobie, być w dobrej relacji ze światem aby dać sobie prawo do bycia autentycznym.

„Autentyczność jest zbiorem decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To decyzja, aby się pokazać i być prawdziwym. Decyzja, aby być szczerym. Decyzja, aby pozwolić innym ujrzeć nasze prawdziwe ja.” Brene Brown

Źródło: https://unsplash.com/photos/DN7PeRhApV8

Jak może pamiętacie, moje poprzednie wpisy dotyczyły głównie psychokosmetologii, holistycznej natury człowieka, ćwiczeniu uważności w codziennym życiu. Tylko pozornie odbiegłam dzisiaj od tego tematu.

Jedynie całościowe spojrzenie na człowieka, właśnie ta holistyczna perspektywa, pozwala na budowanie pełnej tożsamości człowieka, z zachowaniem równowagi pomiędzy „ja idealne i ja realne”.

Medycyna estetyczna i kosmetologia to bardzo mocno rozwijające się gałęzie usług. Zapotrzebowanie na zabiegi z tych obszarów stale rośnie, co z jednej strony jest budujące – wzrost świadomości na temat pielęgnacji, a z drugiej strony, rodzi się pytanie o rodzaj motywacji – co skłania osoby do poddawania się zabiegom poprawiającym urodę.

Spoczywa ogromna odpowiedzialność moralna na kosmetologach i lekarzach, osobach wykonujących zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Ich powinnością jest szczegółowy wywiad z klientem, pytania dotyczące powodów, dla których decyduje się on na zmiany w wyglądzie i co najważniejsze, określenie konkretnych granic. Takich, w których niepodważalne jest dobro pacjenta. Zarówno fizyczne jak i psychiczne. Coraz młodsze osoby zgłaszają się do gabinetów z prośbą o poprawienie urody, niezadowolonych ze swojego wyglądu. Aspekt psychologiczny jest tu bardzo ważny, dlatego odpowiednie przygotowanie w tym zakresie, nie powinno być przez osoby zajmujące się tym procederem, lekceważone. Umiejętność dostrzeżenia zaburzeń w postrzeganiu ciała i uzależnienia od zabiegów, a w razie konieczności zaproponowanie konsultacji z psychologiem lub psychiatrą wydają się być oczywistością.

Powszechność i dostępność usług fryzjerskich, kosmetycznych i innych „urodowych” to przywileje współczesnego człowieka. W pewnych okolicznościach, mogą jednak stać się luksusem.

Źródło: https://unsplash.com/photos/9dBzb8Fq0yw

Trudno jest współczesnemu człowiekowi przyjąć do świadomości, że może być zmuszony do rezygnacji ze swoich ulubionych rozrywek, atrakcji, sposobu spędzania wolnego czasu. Nie zastanawia się, co zrobi jeśli nie będzie mógł skorzystać z zajęć na siłowni, z wizyty u kosmetyczki, masażysty czy fryzjera.

No i stało się. To co wczoraj wydawało się niemożliwe, dzisiaj jest rzeczywistością. Proponowane przeze mnie, w poprzednich artykułach, mindfulness, ćwiczenia z uważnym oddechem, byciem „tu i teraz” mogą być aktualnie naszym sposobem na stres, stać się narzędziem w oswajaniu lęku, pomagać w radzeniu sobie z natrętnymi, katastroficznymi myślami.

Źródło: https://unsplash.com/photos/DFtjXYd5Pto

To moment na slow life, na slow beauty, możemy a nawet dla swojego zdrowia psychicznego powinniśmy, rozejrzeć się wokół i wykorzystać ten czas na bycie ze sobą.

Kto czerpie przyjemność z gotowania, ma szansę wypróbować nowe przepisy. Dla energicznych, lubiących zmęczenie fizyczne jest okazja do ćwiczeń, spacerów, może generalnych porządków J

Zaległe książki, nieprzesłuchane płyty, zdjęcia czekające na segregowanie – lista zapewne jest bardzo długa.

Dobra rutyna pielęgnacyjna idealnym sposobem na życzliwy i czuły kontakt ze swoim ciałem.

Są wśród nas miłośniczki zdrowej pielęgnacji, testowania nowych kosmetyków, tworzenia swoich receptur. Można wspaniale połączyć ulubioną pielęgnację z masażem twarzy, aromaterapia pomoże w spokojnym śnie, peeling zadba o złuszczenie martwych komórek naskórka i lepsze ukrwienie, maseczka ukoi, ulubiony balsam nakładany na ciało będzie okazją do automasażu.

Bez wychodzenia z domu, z wykorzystaniem zdrowych, odpowiednio dobranych kosmetyków możemy zadbać o siebie z większą uwagą i troskliwością.

Jestem pewna, że systematyczność, uważna obserwacja swojego ciała, kondycji skóry, reakcji na składniki zawarte w kosmetykach zadziwi nas efektami. Co prawda na rezultaty trzeba czekać nieco dłużej ale moim zdaniem warto spróbować.

Mam w sobie ugruntowane przeświadczenie, że działania oparte na walce z czymś np. walka ze zmarszczkami, z objawami starzenia a nawet z chorobą są bardzo obciążające dla człowieka. Walka to ogrom wydatkowanej energii, często o podłożu agresywnym, a agresja jak wiadomo bywa destrukcyjna.

Zmiana perspektywy z walczącej na obserwującą, odnalezienie w sobie akceptacji tego na co nie mamy wpływu, postrzegania zmian jako coś nieuniknionego, daje poczucie spokoju i harmonii. Wewnętrzna równowaga to piękno, które bez trudu dostrzeżemy na zewnątrz.

Mam dzisiaj dla Was bardzo proste zadanie do wykonania.

Spójrzcie na siebie z miłością, obudźcie w sobie radość dziecka, przypomnijcie dwie rzeczy, których wykonanie sprawiło Wam satysfakcję.

Trzymam kciuki!

0 COMMENTS